środa, 22 czerwca 2011

Joanna Lech "Dopiero wtedy"

Wiersz spóźniony, bo mamy już lato, żaden tam marzec, a poza tym moje niedawne odkrycie Nawrotów Joanny Lech (ur. 1984 r.) należy uznać za karygodny poślizg. Tomik wydała WBPiCAK w zeszłym roku.

Dopiero wtedy

wszystko się skończy. Blizny na dobre zarosną. Ciepło wybije nas
z rytmu i wejdzie do kości. Zobacz, ten sen przyniesie nam odwilż;
w usta wgryzie się dym i przetnie język. Musisz wymyślić nowy.
Inaczej zostaną tylko te resztki, spalone wersy. Odłamki. Zobacz;
ziemia tli się w tych skrawkach, pęcznieje, aż zapadają się stopy.

Wiatr nawiał iskry i liście drgały od rosy. Widocznie już niosłam
w sobie niepokój; jak dziecko, rosnące pod sercem, podczas,
gdy marzec zamieniał się w rozpacz. Tak ładnie pękało wszystko:
ulice i niebo, nasze ciała sklejone śliną. Błyski cięły powietrze
jak papier, krew wypływała z łodyg. Pomyśl, ten sen przyniesie

nam odwilż. Zamknij oczy i zobacz; wilgoć wsiąka we wszystko.
Słowo rozcina skórę. Ziarnko wypada z ust.

sobota, 18 czerwca 2011

Edward Pasewicz "Pałacyk Bertolta Brechta (2)"

obraz Radosława Szlagi Krzyżacy

Wiersz z cyklu Pałacyk Bertolta Brechta z najnowszego tomu Edwarda Pasewicza o tym samym tytule (wydawnictwo EMG). Cyklów jest cztery (albo pięć) i według ich porządku należy chyba czytać tą książkę. Przynajmniej tak mi to wchodzi. Nie wiem dlaczego.

Pałacyk Bertolta Brechta (2)

Ilonie Jakubowskiej

Oni wszyscy wyszli z oceanu (ty zresztą też),
jak na komendę (SIEG!) odwrócili się i kreślili na falach,
jakby to były kartograficzne płachty, mapy i mapy map.
I ja ci to opowiadam, czując, że mi w kąciku ust
nie zaplątał się strzep makaronu z lazanii,
ale ich trupie dzienniki i oznaczenia, przypisy i marginesy
upstrzone prośbami o godną śmierć w śniegu.

Co roję sobie, gdy unoszę widelec do ust, miasto
ze spojrzeń topielców utkane tak zręcznie,
że się mu wierzy, chociaż obaj wiemy, że to tylko
rolki wśród rolek się kręcą i nęcą, by w wir wpadło
wszystko? Śmiech? Mit, że gdy z map strząsną pył,
to na białej kartce pojawi się ta jedyna, świetlista
i pewna jak ból brzucha po sutym obiedzie?

Nie wiem i nie będę wiedział, to zdanie mnie zdradza,
złożone w sobie z niewypowiedzianych zdań; wiem,
że gdy robisz krok lub gdy palec zginasz,
rodzi się nowy świat i nie opiszesz go, ani ty ani ja,
chyba że, kochanie, za opis weźmiemy brak.

Andrzej Sosnowski " biegnę do ciebie i tak błogo się rozpadam"

Miałem trochę wystopować z Sosnowskim na Sfereo, dać Wam – drodzy słuchacze – odetchnąć (szczególnie Tobie, Tomasz), ale dziś ogłoszono laureatów szóstej edycji Nagrody Literackiej Gdynia i „Nagrodę Osobną” zgarnął właśnie autor poems. Także sami rozumiecie.

*

biegnę do ciebie i tak błogo się rozpadam
mój profil ładnie świeci i miota się w sieci
trafne przerzuty z nieświadomych węzłów
chłonnych składni wypromieniowanych
w czerniach ekranu są jak naciek widm
tkanek mar i rdzawy krzyk w polimerach
nekromycyna i neantyzyna siostro
gdy gustaw digimorfuje w konrada
w blaskach acetonu i poświatach próżni
dalsze mutacje bez iluminacji
konrad jowisz sens na małą skalę
halo ale ale
jeszcze detale
w oryginale